• 
• 
• 

Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy w słuchawkach SNAB jest z pewnością przewód. Nie jest on płaski tak jak w ostatnim czasie stało się modne, lecz obły, dość gruby i w ciekawej izolacji. Ciężko mi powiedzieć jak gruba jest sama żyła, lecz kabel jest miękki, mało plączący i sprawia wrażenie bardzo wytrzymałego – zdecydowanie na plus. Przewód z jednej strony zakończony jest bardzo dużym złączem mini-jack 3,5 combo. Rozmiar i wytrzymałość tego złącza nie powstydziłby się niektóre słuchawki nauszne. Niektórzy pewnie uznają to za przesadę, lecz mi bardzo przypadł do gustu. Na wysokości niewielkiego splittera, kabel rozdziela się na dwie nieco cieńsze żyły, lecz dzięki izolacji kable nadal sprawiają wrażenie solidnych. Same głośniki znajdują się w krótkich tulejach, które zakończone są jedynie uchwytem na sylikonowe wkładki. Ciekawym elementem jest fakt wyposażenia słuchawek w magnesy, dzięki czemu łączą się one razem, co za zadanie ma ograniczyć plątanie. Jak już wspomniałem, słuchawki mają również złącze Combo Jack, co oznacza, że wyposażone zostały w mikrofon i niewielki pilot. Jest on ograniczony do jednego przycisku, który w większości telefonów służy do odbierania/odrzucania połączeń oraz odtwarzania/pauzowania muzyki.